Bohaterem dzisiejszego wpisu jest indyjski, kuszący swoim orientalnym zapachem olejek do skóry głowy i włosów, który zachwycił nie jedną jego posiadaczkę! Mowa tu oczywiście o olejku Sesa marki Dabur.
Opakowanie ma całkiem ładną, orientalną szatę graficzną, która cieszy oczy. W środku znajduje się buteleczka, w której w zależności od ceny może znajdować się 90 lub 180 ml olejku o gęstej konsystencji. Żeby produkt przybrał płynną postać należy trzymać go w temperaturze pokojowej.
Olej ten jest bardzo wydajny, ponieważ 90 ml produktu stosowanego przynajmniej raz w tygodniu ( w moim przypadku na sam skalp) starcza nawet na 3- 4 miesiące. Zapach jest niespotykany, jednak bardzo przyjemny. Cena waha się od około 20 do 25 złotych za jedną butelkę.
Na ulotce producent gwarantuje, że ten ajuwerdyjski środek nie tylko przyspieszy porost, lecz także zahamuje wypadanie i wzmocni włosy a także wyeliminuje łupież- brzmi obiecująco, prawda :)?
Pierwszy raz zetknęłam się z nim dobry rok temu, kiedy szukałam czegoś na porost włosów.
Opakowanie, na którym dumnie widnieje piękna kobieta z bardzo długimi włosami, których sama Roszpunka mogłaby pozazdrościć, przyciągnęło moją uwagę. Fakt, że kobiety w Indiach słyną z najpiękniejszych włosów na świecie przechylił szalę na stronę, która nie mogła pozostać obojętna po odkryciu tego tajemniczego produktu. Kiedy paczka wreszcie do mnie dotarła, od razu postanowiłam wypróbować to cudo.
Po ponad półrocznej kuracji tym oto olejkiem mogę śmiało podpiąć się pod słowa producenta i polecić wam ten produkt z całego serduszka. Efekty zauważyłam już po kilku aplikacjach. Mikstura ta świetnie radzi sobie z łupieżem, wypadaniem i stymulacją wzrostu. Co więcej- jest ukojeniem dla podrażnionej skóry głowy!
O bohaterze dzisiejszego wpisu na pewno usłyszycie jeszcze nie raz, ponieważ jest to jeden z najbardziej polecanych przeze mnie produktów do naturalnej pielęgnacji włosów!
Jeśli masz do mnie pytanie, pisz śmiało na instagramie.
Buziaki!



